Samo Tromsø nie jest jakoś bardzo szczególne. Jak na Norwegię to duże uniwersyteckie miasto. W centrum występuje duża liczba domów drewnianych, z których większa część pochodzi z XIX wieku. Warto też zobaczyć nowoczesny kościół - Katedra Arktyki zaprojektowana tak, by odzwierciedlała charakter terenów arktycznych. 11 iglic nawiązujących wyglądem do lodowych szczelin i zorzy polarnej, ma przedstawiać 11 wiernych do końca apostołów. Wewnątrz znajdują się organy piszczałkowe w kształcie statku. Całą wschodnią ścianę zajmuje wielki witraż.
Będąc w Tromsø należy koniecznie odwiedzić Poalrię. W ogromnych zbiornikach z rybami można zobaczyć najbardziej popularne gatunki ryb z Morza Barentsa i okolic Svalbardu, a także skorzystać z okazji i obejrzeć film panoramiczny pokazujący lot nad Spitsbergenem. No i oczywiście obejrzeć karmienie fok - wielkich tłustych ssaków, które przepływają ponad naszymi głowami, gdy przechadzamy się podwodnymi tunelami.
Z powodu kiepskiej pogody, a wiec i złej widoczności, zrezygnowaliśmy z wycieczki kolejką linowa Fjellheisen. W zamian za to poszliśmy na piechotę do ogrodu botanicznego. Wycieczka za koło polarne ma zasadnicza zaletę - nie ma nocy :) Spacer urządziliśmy sobie o drugiej w nocy, a mimo to zdjęcia wyszły całkiem ładne.
To by było na tyle. O siódmej jedziemy autobusem tunelami na drugą stronę wyspy, skąd odlatujemy do Oslo.