Północna Europa jest jednym z najpiękniejszych regionów naszego kontynentu - dziewicza, tajemnicza, naturalna. Wycieczki w tamte rejony muszą być ciekawe i fascynujące. Z całą pewnością możemy tak powiedzieć o naszej wyprawie na Lofoty czy Bornholm. Naszym niedoścignionym dotąd marzeniem było zobaczyć zorzę polarną. Aurora jest najlepiej widoczna na kręgu polarnym (i dalej na północ), oczywiście nocą. Wynikałoby zatem, że powinniśmy się udać do Szwecji (np. Kiruna), Norwegii lub Finlandii. Norwegia jest najdroższym z tych krajów, a co więcej już ją odwiedziliśmy. Do Kiruny trudniej się dostać, więc postawiliśmy na Rovaniemi w Finlandii.
Wylatujemy we trójkę z Gdańska linią Wizzair o godzinie 09:15. Koszt biletów: 39zł/os + jeden bagaż rejestrowany za 75zł na 3 osoby = 25zł/os., czyli w sumie 64zł/os w jedną stronę. Niestety nasz lot się opóźnia o 0,5h i w rezultacie wylatujemy o 09:45. W Turku lądujemy również z opóźnieniem (zamiast o 11:40) o 12:10.
Liczymy na finlandzki śnieg i mróz, a tu... żałość! Widoki równie dołujące jak w Polsce - depresyjne zachmurzenie, wiatr, wilgoć w powietrzu. Nic, tylko mieć nadzieję, że w Rovaniemi będzie lepiej. Do miasta jedziemy autobusem nr 1 z lotniska, koszt biletu: 3EUR/os. Wysiadamy na dworcu autobusowym.
Nie mamy dużo czasu do odjazdu OnniBusa do Helsinek, więc postanawiamy przechodząc przez główny plac w Turku dojść do tutejszego skansenu na ulicy Vartiovuorenkatu 2.
Rynek wygląda przygnębiająco - to po prostu plac z kilkoma rozstawionymi stoiskami z warzywami, owocami, mięsem i rybami. Przyjemniejszy jest zdecydowanie most na drugą stronę rzeki Aurajoki z powiewającymi flagami.
Dalsza droga ulicą Auransilta jest równie przygnębiająca jak pogoda w Turku. Po niedługiej refleksji dochodzimy do wniosku, że jak kogoś nie lubisz, to kup mu bilet lotniczy do Turku - w jedną stronę :P
Z ulicy Auransilta skręcamy w Luostarinkatu i idziemy do końca. Niestety, po podejściu pod arcyśliską minigórkę dowiadujemy się z bram skansenu, że jest zamknięty. Faktycznie w przewodniku było to napisane, ale nie doczytaliśmy. Powolutku schodzimy z minigórki i idziemy w prawo obok ambasady (?) rosyjskiej na parku w pobliżu.
Uliczki parku są totalnie oblodzone. Po lodzie (dosłownie!) wspinamy się na wzniesienie mijając dziwną wieżyczkę i pseudodziało armatnie.
Obchodząc wkoło ambasadę (?) szwedzką na wzniesieniu "podziwiamy" wątpliwej urody panoramę Turku.
Schodzimy po lodzie starając się nie zjechać po nim na sam dół do ulicy Auransilta. Przechodzimy na drugą stronę i postanawiamy zrobić sobie jeszcze małą rundkę po parku naprzeciwko.
Tutaj widoki są równie przygnębiające: rzeźba kobiety z dzieckiem cała w graffiti i kontenery w graffiti....
Nie mamy czasu na przejście rzekomo ciekawym bulwarem nadrzecznym do zamku. Musimy iść na autobus. Po drodze idziemy obok rynku i przechodzimy obok Muzeum Sztuki.
Stąd żwawym krokiem idziemy w okolice holelu Caribria, skąd o 15:00 mamy OnniBusa do Helsinek. Koszt autobusu: 1EUR/os. Zaraz obok hotelu Caribria mijamy "wojskowy", charakterystyczny budynek:
Jesteśmy :) Pakujemy się do autobusu i jedziemy. Wjazd do Helsinek zasługuje na szczególna uwagę - pełno tu biurowców zbudowanych dosłownie ze szkła. Taki krajobraz szklanych budynków ciągnie się aż do samego centrum, gdzie docieramy o 17:00. Z uwagi na otaczającą nas architekturę, Helsinki nazwaliśmy "miastem ze szkła".
Autobus zatrzymuje się na ulicy Mannerheimintie obok centrum handlowego Sokos. Jesteśmy trochę spragnieni, więc idziemy kupić coś do picia w pobliskim centrum handlowym Forum, gdzie m.in. znajduje się Moomin Shop.
Ceny (supermarket a'la Lidl/Biedronka na poziomi -1):
- Coca-Cola 0,5l 1,88EUR + 0,2 EUR kaucji za butelkę
- Sok truskawkowy 1l 1,19EUR
- Woda 0,5l 0,69EUR + 0,2EUR kaucji za butelkę
Czas na coś przyjemniejszego: Moomin Shop! A tam kubki, magnesy, kolorowanki, lusterka, blachy na ciasta, naklejki, dosłownie wszystko z Muminkami!
Nabywamy maskotkę blogową: Bukę :) Idziemy w okolice dworca, który nawiasem mówiąc prezentuje się bardzo fajnie.
Koszt biletu na lotnisko: 5EUR/os.Jedziemy autobusem 615 (można jeszcze jechać 620).
Czeka nas lot liniami Finnair, a jako, że nie są to tanie linie, każde z nas ma przypisany bagaż nadawany. My mamy tylko jeden taki bagaż (z uwagi na wcześniejszy lot Wizzair). Koszt lotu do/i z Rovaniemi: 363,49zł/os (w dwie strony). Wylot o godz. 20:45. Lecimy! Na pokładzie czeka na nas napój: sok, kawa lub herbata.
Lądowanie o godz. 22:05 na oficjalnym lotnisku św. Mikołaja.
I jeeeest! Zima! Prawdziwa zima! siarczysty mróz, ośnieżone drzewa i... mgła... Ta ostatnia nie wróży nam pozytywnie w kwestii polowania na zorzę.
Nie mamy szans dostać się do naszego hotelu o tej godzinie. Jak się później okaże, komunikacja miejska w Rovaniemi w ogóle słabo działa. Tym bardziej o tej godzinie. Z lotniska odbiera nas obsługa hotelu Lomavekarit za 20EUR/samochód (3 osoby). Pani kierowca/właściciel słabo mówi po angielsku, najchętniej rozmawiałaby z nami po rosyjsku, ale niestety my nie radzimy sobie z tym językiem za bardzo. Udaje nam się jednak dowiedzieć, że jadąc do hotelu mijamy wioskę św. Mikołaja.
Dostajemy przytulny domek, w którym jest sypialnia z dużym łóżkiem i garderobą, łazienka z sauną, toaleta i salon z kuchnią i jadalnią oraz kominkiem :) Jesteśmy pod wrażeniem standardu, a szczególnie obecności sauny i dużej przestrzeni domku. Kuchnia jest wyposażona w toster, mikrofalówkę, zmywarkę, kuchenkę, dużą lodówkę i wszystkie niezbędne do gotowania i jedzenia akcesoria. W ramach opłaty mamy do dyspozycji koszyk drzewa do kominka. W łazience oprócz sauny i prysznica jest suszarka i pralka. Jednym słowem - wszystko :) W salonie kanapa jest rozkładana, więc mogą na niej spać kolejne dwie osoby. Bawi nas trochę instrukcja obsługi owej kanapy na której została ona nazwana "sofa transformer". Pani instruuje nas, że najlepiej ustawić saunę na stopień "2" i zaczekać 40min, po tym czasie powinna być wystarczająco nagrzana. Cena naszego wspaniałego domku: 315EUR/3os/3noce = ok. 147zł/os/noc.
Po rozpakowaniu postanawiamy nie tracić czasu i polować na zorze koło hotelu. Patrzymy wokół i niestety dostrzegamy jedynie łunę świateł od miasta :(
Jest druga w nocy, czas spać. Rovaniemi szykuj się - jutro nadchodzimy!