Finlandia 2015

Dzień 2: Rovaniemi

Dodano: 2015-01-22

Wstajemy koło 8mej aby korzystając ze światła dziennego wybrać się do miasta i zajrzeć do punktu informacji turystycznej. Wczorajszego wieczora w hotelu znaleźliśmy kilka folderów z wycieczkami psami, reniferami, wioskami św. Mikołaja (tak, są dwie!), ZOO itd. Chcemy to sobie wszystko jako tako poukładać i przy okazji zwiedzić Arktikum oraz Pilke. Ruszamy pieszo wzdłuż zamarzniętej rzeki w stronę głównej ulicy.

Z Lomavekarit do Rovaniemi

Po drodze podziwiamy przepiękną fińską zimę. co prawda nie jest nam dane poczuć promienie słoneczne na twarzy, ale widoki i tak zapierają dech w piersiach.

Z Lomavekarit do Rovaniemi

Mimo braku słońca, mróz ok. -17 stopni wcale nam nie doskwiera - powietrze jest suche, więc wilgoć nie "przenika do kości", powiedzmy, że "zatrzymuje się na wierzchniej warstwie skóry twarzy" :) Co więcej - nie wieje, więc tym bardziej ta niska temperatura nie jest odczuwalna. Jest po prostu rześko :) A widoki wokół...

Z Lomavekarit do Rovaniemi

Na przystanku autobusowym nie ma żadnego rozkładu jazdy. Przechodzimy więc na druga stronę, gdzie obok niedużego centrum handlowego i Lidla mamy nadzieję spotkać kogoś, kto udzieli nam informacji dotyczącej tutejszej komunikacji miejskiej. Spotkane dwie przemiłe panie z żalem mówią nam, że autobusy jeżdżą w godzinach szczytu (czyli przez 2,5 rano i popołudniu) co godzinę. Nie ma sensu czekać na autobus. Idziemy na piechotę.

Z Lomavekarit do Rovaniemi

Obok Arktikum (muzeum Arktyki) znajduje się Pilke - coś jak centrum nauki o drzewach. Finlandia jest największym eksporterem drewna. Bilet do samego Arktikum kosztuje 12EUR, do samego Pilke - 7EUR. Można jednak kupić bilet łączony do tych dwóch atrakcji za 15EUR, z czego korzystamy. Jeśli ktoś ma ochotę jeszcze zwiedzić muzeum sztuki Korundi, gdzie pojedynczy wstęp kosztuje 8EUR, może kupić bilet na te trzy atrakcje w cenie 20EUR.

Pilke to świetne miejsce do edukacji dzieci - pewnie głównie dla nich zostało stworzone, jednak my także świetnie się bawimy siedząc w pojeździe do ścinania i transportu drzewa :) Nakładamy kaski i siadamy na wielkim quadzie :)

Pilke Pilke
Pilke

Z Pilke idziemy do Arktikum, gdzie niestety nie można robić zdjęć.

Arktikumi

W Arktikum można podziwiać wystawy poświęcone zarówno naturze, jak i ludziom - począwszy od historii i strojów ludowych Lapończykówpo bogactwa naturalne, wspaniałą florę i faunę Laponii. Na koniec w sklepiku muzealnym kupujemy 5 pocztówek, każda w cenie 1EUR.

Z Arktikum idziemy do głównej części miasta i punktu informacji turystycznej.

Arktikum - Rovaniemi

Niestety, potwierdzają się informacje, że najbliższy funkcjonujący przystanek autobusowy znajduje się przy centrum handlowym. Co więcej - autobusy faktycznie jeżdżą co godzinę, ale tylko w godzinach szczytu. Jednorazowy bilet kosztuje 3,3EUR. Do ZOO w Ranua nie mamy szans dojechać - jest za daleko, dojazd w jedną stronę zajmuje ponad godzinę, nie zdążymy zobaczyć jutro wioski św. Mikołaja. Pozostaje nam zrezygnować z tej atrakcji. Rozwiewa się nasza kolejna wątpliwość - ile wiosek św. Mikołaja jest w Rovaniemi? Dwie. Jedna oficjalna Santa Calus Village, darmowa oraz druga Santa Park, do której już za samo wejście się płaci (31EUR). Santa Park jest jednak zamknięty (remont czy cuś), więc jesteśmy już pewni, że jutro pojedziemy tylko do Santa Calus Village.

Po przejściu w obie strony deptakiem, zatrzymujemy się na gorącą czekoladę (w cenie 2,4EUR) w kafejce w centrum handlowym, gdzie przy okazji w supermarkecie kupujemy chleb tostowy (1,59EUR) i herbatę (1,49EUR)./p> W Rovaniemi

Po pysznej gorącej czekoladzie idziemy na najbliższy przystanek autobusowy, by podjechać choć kawałek drogi powrotnej. Czekamy i czekamy... Zimo zaczyna nam coraz bardziej doskwierać, a autobus się spóźnia.

W Rovaniemi

A. decyduje się iść na piechotę, my we dwoje czekamy dalej. Po dosłownie pół minuty podjeżdża autobus. Płacimy za każdy bilet 3,3EUR i jedziemy do centrum handlowego.

Z Rovaniemi

Pozostał nam już "tylko" spacerek do hotelu Lomavekarit. Żwawym krokiem ruszamy w trasę powrotną na spaghetti :)

Do Lomavekarit

Jesteśmy przed A., więc włączamy saunę i zaczynamy robić obiado-kolację. Po chwili przychodzi A. i jemy spaghetti z produktów przywiezionych z Polski. Sauna nagrzana, teraz my idziemy się rozgrzać. Po trzech 15minutowych sesjach wychodzimy rozleniwieni i rozluźnieni. Jeszcze kakao, książka, kocyk, ogień w kominku i ogłaszamy pełnię szczęścia.

Lomavekarit

No dobrze, dość lenistwa! Choć Aurora Service nie wróży nam szczęścia, a niebo częściowo pokrywają chmury, idziemy na dwór szukając zorzy.

Niestety, nasz spacer obfituje w przepiękne widoki tylko na ziemi. W górze nic :( Spędzamy na spacerze wzdłuż rzeki około dwie godziny. Jedyne, co udaje nam się dostrzec, to łuna pochodząca od miasta. W polowaniu na zorzę nie pomagają nam latarnie wzdłuż ulicy. Wracamy do hotelu i zaczynamy się poważnie zastanawiać nad wykupieniem "wycieczki na zorzę" organizowanej przez Lapland Welcome. Cena wycieczki nie zachęca - 75EUR, ale staje się to naszą jedyną nadzieją. Nie mamy przy sobie tyle gotówki, więc decydujemy, że w zależności od jutrzejszej pogody i prognozy Aurora Service decyzje podejmiemy popołudniu i zapłacimy za 2 osoby przez internet, a za jedną podczas ewentualnej wycieczki.

Czas spać, jutro wstajemy i ruszamy na dalszy podbój Laponii. Święty Mikołaju - czekaj na nas!

Poniżej pełna galeria z Rovaniemi: