Islandia 2013

Dzień 9: Jokulsaron, Svartifoss

Dodano: 2013-06-14

Po dość oryginalnym miejscu noclegu, szybko się zbieramy, aby nie być już dłużej atrakcją dla przejeżdżających A1. Ruszmy do dość obiecującego miejsca: Jokulsaron.

nocleg - Jokulsaron

Pogoda przepiękna, słońce świeci, błękit wody kontrastuje z rażącą bielą lodu - po prostu magia. Po wschodniej stronie mostu na rzece Jokulsaron znajduje się sklepik-restauracja-kasa. Można tam kupić pamiątki, coś na ząb i bilety na wycieczkę między skałami lodowymi na lagunie. Nie wiem, co mi się w głowie zakodowało, że wycieczka pontonem jest tańsza. Po tej stronie mostu są amfibie, które wg mnie miały być droższe. Udajemy się więc na drugi brzeg, gdzie są pontony, czyli Zodiac Tour.

Ceny, które zapamiętałam ze strony http://icelagoon.is/boat-tours/ okazały się prawdziwe - po prostu je w głowie zamieniłam. Stwierdzamy, że 6500ISK, czyli ok 170PLN to dla nas za dużo, a nie koniecznie musimy pływać godzinę i podpływać do jęzora lodowca. Wracamy na wschodni brzeg i kupujemy bilety za 4000ISK, czyli ok. 105PLN, na amfibię.

W trakcie czekania na wycieczkę idziemy nad brzeg i robimy sobie kilka zdjęć. Następnie wsiadamy na nasz pojazd. Jesteśmy świadkami kłótni polskiego małżeństwa (hahahaahha) i ruszamy. Najpierw na kołach wzdłuż brzegu zatoki. Musimy siedzieć ze względów bezpieczeństwa. Następnie amfibia dociera na miejsce, gdzie może "wejść" do laguny. Po chwili płyniemy. Taki pojazd jest dla nas nie lada atrakcją :)

Nasz przewodnik umie świetnie mówić po angielsku. Rumienimy żarty, anegdoty i przytaczane historie. Ubolewa nad tym, że nikt nie wziął whisky, bo przecież nie ma nic lepszego niż dobra whisky z tysiącletnim lodem. Wyławia dla nas solidną bryłkę, kruszy na desce i daje spróbować. Po chwili wyrzucając resztki lodu do wody wypuszcza niechcący dekę i traci ją bezpowrotnie :P

Amfibie się prezentem Amerykanów - po prostu pozbyli się starego sprzętu wojskowego po wojnie wietnamskiej. Trzeba przyznać, że są świetnie utrzymane.

Nasza wycieczka trwa więcej niż 40min. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Po wyprawie na brzegu robimy sobie jeszcze kilka zdjęć i ruszamy dalej. W raz z O. chcemy podjechać do jakiegoś jęzora lodowca, aby pokazać A. i J. lodowiec z bliska. Wjeżdżamy w uliczki kierujące się na północ licząc, że dotrzemy do jęzora. Nadzieje są potęgowane przez znaki kierujące nas do "miejsc turystycznych" (te dwa symbole nieskończoności pod kątem prostym). Nasze poszukiwania doprowadzają nas do ciekawych odkryć.

Laguna Fjallsarlon jest urokliwa w nieco inny sposób niż Jokulsarlon.

Jokulsaron - Fjallsarlon

W Fjallsarlon jezioro jest mniejsze, przez co jęzor lodowca jest bliżej, a otaczająca trawa dodaje kontrastu do bezchmurnego błękitu nieba i bieli lodu. Ta laguna jest jednym z naszych odkryć - słabo oznaczona, nie wspomniana w przewodnikach i innych relacjach.

Dalsze poszukiwania jęzora zawiodły nas do Svinafellsjokul.

Fjallsarlon - Svinafellsjokul

Svinafellsjokul - jęzor, do którego udaje nam się dotrzeć, jest miejscem turystycznym (o dziwo nigdzie nie znalazłam nic o nim wcześniej przed wyjazdem). Na parkingu spotykamy kilka autobusów z francuskimi turystami. Idziemy za tłumem wędrując po brzegu doliny, w której znajduje się jęzor. Lód niestety baaardzo brudny. Widać, że skały wulkaniczne są nieodzownym elementem krajobrazu Islandii. Dość przygnębiający widok pogłębiają chmury, które przysłoniły słońce.

Wracamy do samochodu i jedziemy dalej z postanowieniem rychłego obiadu. Zatrzymujemy się po lewej stronie drogi w miejscu "odpoczynku pod drzewkiem" (oznaczonym jako ławka pod choinką, ale drzewka nie uświadczysz). Jest parking, jest stół, są ławeczki. Tylko śmietnika brakuje. Odpalamy palniki i przyrządzamy makaron z sosem orientalnym z Bonusa. Całkiem spoko jedzonko. Trochę wieje, bo jesteśmy na czymś w stylu wydmy, która jest porośnięta wysokimi trawami. Z tą różnica, że ta wydma jest oczywiście czarna. Piach mięciutki, szybko przepuszczający wodę, błyszczący, po prostu ekstra do plażowania.

Najedzeni, z pełnymi brzuchami (i niestety śmieciami w bagażniku) jedziemy do naszej kolejnej atrakcji - wodospadu Svartifoss.

Svinafellsjokul - Svartifoss

Sam wodospad tym razem nie jest przy drodze. Znajduje się w Skaftafell w Parku Narodowym Vatnajökull. Samochód zostawiamy na dość obleganym parkingu. W centrum turystycznym nie udaje nam się dostać darmowej mapy - wszystkie są płatne. Zauważamy jednak, że Park jest dość dobrze oznaczony, więc postanawiamy iść za znakami. Poruszając się na zachód przechodzimy przez mocno komercyjne pole namiotowe. Trawa owszem pięknie wyrównana, toalety, zlewy itp, ale zero intymności i spokoju - wszędzie sporo ludzi.

Do wodospadu prowadzi dwukilometrowy szlak, który pokonuje się w ok 1h w jedną stronę. Nie jest to trudna trasa, dobrze utrzymana. W trakcie najgorszego podejścia można chwilę odsapnąć przy wodospadzie Hundafoss, a potem przy wodospadzie Magnúsarfoss. Później już kawałek do płaskowyżu, z którego rozpościera się przepiękny widok na wybrzeże. Niedługo potem w oddali widać już wodospad w bazaltowych kolumnach.

Nazwa Svartifoss oznacza "czarny wodospad". gdyby nie bazaltowe kolumny, nie byłby on wielką atrakcją - ma tylko 20m wysokości i nie ma dużego przepływu. Kolumny, podobne do kolumn przy wodospadzie Litlanesfoss, ale bardziej pionowe, czynią go wyjątkowym. Układają się one niczym kościelne organy i stały się inspiracją do projektu budowy katedry w Reykjavíku.

Nie decydujemy się na robienie pętli po tym regionie. Za dużo wrażeń na jeden dzień. Wracamy do samochodu. Przejeżdżamy przez pole namiotowe. W jednym z aneksów myjemy talerze, pobieramy wodę do butelek i wyrzucamy śmieci. Jedziemy dalej szukać noclegu - mniej zatłoczonego.

Nie mogąc za bardzo nic znaleźć dojeżdżamy do ciekawego regionu jakieś 80km dalej.

Svartifoss - pączkujące skały

Nie wiem, jak to się formalnie nazywa. My nazywamy to "pączkującymi skałami" - jest to pole lawy, na którym wyrzucone głazy zostały porośnięte mchem. 10-15cm mchu na kamieniach tworzy iluzję, jakby chodziło się po gąbce. Wrażenia są niesamowite, widok cudowny. Jest to kolejne, jakże pozytywne zaskoczenie dla nas - nigdzie o tym nie czytaliśmy. Stoimy zasłupieni, robimy zdjęcia... Przepiękny widok!

Jest koło 19stej. Po drodze trafiamy na Laufskálavarða - miejsce, w którym ludzie stawiają kamienne piramidy w intencji szczęśliwej podróży. Takie piramidki można znaleźć wszędzie na Islandii, jednak tutaj znajduje się ich wyjątkowe nagromadzenie.

pączkujące skały - Laufskálavarða

Niespełna 30km w kierunku Dyrholaey natrafiamy na samotną potężną skałę między A1 a oceanem. Z ciekawości skręcamy w polną drogę na południe aby się jej lepiej przyjrzeć.

Laufskálavarða - wzniesienie

Wzniesienie jest imponujące. Wewnątrz znajduje się jaskinia, w której najwyraźniej ludzie organizują sobie ogniska.

Nigdzie nie znaleźliśmy informacji o Reynisdrangar, więc tam nie zajechaliśmy. Gdyby ktoś planować wstawić w swoją podróż te skały, powinien pojechać tak:

 wzniesienie - Reynisdrangar

Tymczasem ruszamy do Dyrholaey skąd de facto te skały i tak można zobaczyć. Trasa od Reynisdrangar wygląda następująco:

Reynisdrangar - Dyrholaey

Do Dyrholaey nie sposób nie trafić - znaki bez problemu nas tam prowadzą.

Jedziemy, jedziemy... I trafiamy na szlaban. Jest godzina 21wsza. Okazuje się, że półwysep jest na noc zamykany (o 20stej), aby ptaki mogły pospać. Dla nas to niezbyt wesoła wiadomość - nie ma sensu jechać dalej na zachód i szukać noclegu po to tylko, aby tu jutro wracać. Nie mamy za bardzo wyjścia, zjeżdżamy trochę niżej i znowu przy samej drodze się rozbijamy. Rano wstaniemy jak najszybciej tak, aby o 8mej być od szlabanem.

O tych i innych atrakcjach regionu południowego można przeczytać w oficjalnym przewodniku południowej Islandii:

South Iceland

z którego pochodzą poniższe informacje (kliknij aby powiększyć):

Turystyczna mapa Islandii Południowej
Turystyczna mapa Islandii Południowej Turystyczna mapa Islandii Południowej
Turystyczna mapa Islandii Południowej Turystyczna mapa Islandii Południowej
Turystyczna mapa Islandii Południowej Turystyczna mapa Islandii Południowej
Turystyczna mapa Islandii Południowej

Poniżej pełna galeria z Jokulsaron, Svartifoss: