Dzień powrotów zbliżał się nieubłaganie. Wszystko dobre, co się szybko kończy.
Spakowani czekamy na kolację. Delektujemy się ostatnim posiłkiem w hotelu. Jedzenie jak zwykle jest wyśmienite, co tylko potęguje żal związany z opuszczeniem Turcji.
Cały hotel już śpi, kiedy my czekamy przy basenie z walizkami gotowi do podróży. Kucharz przynosi nam prowiant podróżny - świeże warzywa, krokieciki, sok, słodycze.
Pani rezydent żegna nas i "wsadza" do busa, dojeżdżamy do Antalayi. Na lotnisku wszystko przebiega bez problemu.
To w sumie tyle z naszej podróży. Zdecydowanie do tej pory były to jest z "top wakacji".