Peru i Boliwia

Dzień 13 - Peru: Paracas i Islas Ballestas

Dodano: 2016-09-17

Wycieczka do tzw. "Galapagos dla ubogich" - do rezerwatów Islas Balestas i Paracas została przez nas zakupiona w hotelu Carola del Sur razem z Z Huacachina do Paracas

W Paracas czeka nas niemiła niespodzianka - jest pochmurno i zimno. Dobrze, że przezornie wzięliśmy ze sobą bluzy i kurtki. Należy pamiętać, że łódź na Islas Balestas płynie szybko, a więc odczuwalna temperatura jest znacznie niższa. Co więcej - mamy tu do czynienia z zimnym prądem Peruwiańskim, który napędza zimne wody z Antarktydy wzdłuż południowoamerykańskiego wybrzeża na północ. Stąd temperatura nad Oceanem Spokojnym i w głębi kontynentu znacząco się różni.

Samo Paracas nie zachwyca - to czysto komercyjna baza wypadowa na Islas BalestasRezerwatu Paracas. W okolicznych sklepikach i na straganach uświadczymy masę najróżniejszych kiczowatych pamiątek rodem z polskiego Helu: pluszowe różowe foki, durnostojki z pelikanami, talerze z pingwinami itd. Nim zbierze się cała grupa schodzimy na chwilę na plażę obfotografować liczne łodzie rybackie i wszędobylskie pelikany.

w końcu wsiadamy na łódź i posłusznie zakładamy kamizelki ratunkowe. Zostajemy poinstruowanie w językach angielskim i hiszpańskim, jak mamy się zachowywać. Wokół nas latają, lądują i nurkują pelikany. Łódź z początku w porcie płynie wolno i możemy uchwycić te wielkie ptaszyska na zdjęciach.

Paracas i Islas Ballestas

Zaraz po wypłynięciu z portu łódź przyspiesza, a przewodnik zaczyna opowiadać o Islas Balestas. Płyniemy wzdłuż brzegu Póki co, aż dopływamy do słynnego Kandelabru El Candelabro, zwanego też Wielkim Świecznikiem lub Kaktusem (a kaktus był symbolem władzy kultury Chavin i przypisywano mu magiczną moc z powodu jego halucynogennych właściwości). To takie "Nazca dla ubogich". Nie wiadomo, kto wykonał ten geoglif i co ma w zasadzie przedstawiać. Mimo, że z odległości tego nie widać, to figura o wymiarach 180x70m powstała przez wykucie rowów w kamiennym podłożu o głębokości nawet do 3 metrów! Widać go jedynie z morza (z odległości nawet 20km), stąd też przypuszczenie, że miał ułatwiać nawigację. Co istotne - nie ma on powiązań z rysunkami z Nazca. Co jeszcze jest ciekawe - z uwagi na kamienne podłoże ani silne wiatry ani deszcze nie niszczą znacząco Kandelabru.

Warto tez wytłumaczyć, dlaczego Islas Balestas nazywamy "Galapagos dla ubogich". Otóż bogactwo tutejszych wód niesionych prądem Peruwiańskim zachęca wszelkiego rodzaju ptactwo i inne zwierzęta do zamieszkania własnie tutaj. Tym sposobem żyje tu ponad 220 gatunków zwierząt. Oprócz wspomnianych pelikanów można tu spotkać lwy morskie, mewy, głuptaki, a nawet pingwiny Humboldta. Dopływając do Wyspy Fok zaczynamy czuć charakterystyczny zapach, żeby nie owijać w bawełnę - smród. To uboczny efekt działalności tutejszej fauny. a jest jej tu masa - nigdy wcześniej nie wdzialiśmy tak wielkich kolonii ptaków. Zajmują praktycznie każdy wolny kawałek skały (i nie tylko). Jest ich mnóstwo! Dziesiątki tysięcy głuptaków peruwiańskich, mew, fregat wielkich, sępników różowogłowych, kormoranów czerwononogich, czarnych pelikanów... Gdyby niezbyt przyjazna nam pogoda, z pewnością wrażenia byłby jeszcze lepsze. Ale i tak jesteśmy zachwyceni!

Paracas i Islas Ballestas

Emocje sięgają zenitu, kiedy wreszcie spotykamy wylegujące się lwy morskie (uchatki kalifornijskie) i foki. Poziom endorfin - high level!

Paracas i Islas Ballestas

Przewodnik w tle opowiada o wojnie o... guano (żeby brzydko nie powiedzieć gó...no). Podobnie jak w Polsce odchody kur, tak w Peru odchody odchody ptaków morskich (głównie kormoranów i głuptaków) wykorzystywane jako naturalny nawóz. A tutejsze jego pokłady są imponujące - miejscami sięgają 30m wysokości. W 1879 roku bogate w azot guano stało się przedmiotem sporu między Chile a Peru i Boliwią. W wyniku pięcioletniej wojny o saletrę m.in. Boliwia straciła część pustyni Atakama. A było się o co bić - na Atakamie znajdują się liczne pokłady minerałów, a produkcja nawozów stanowiła znaczący dochód kraju. Mimo, że erze nawozów sztucznych w XX wieku znaczenie guana spadło, to z uwagi na obecny powrót do rolnictwa ekologicznego ponownie staje się istotną gałęzią gospodarki. Dziś to właśnie Peru,a także Chile, Mikronezja i Seszele są głównymi producentami nawozów opartych o guano.

Powrocie do portu wsiadamy w busia i jedziemy do Rezerwatu Paracas. Po drodze przystajemy w Muzeum Archeologicznym Julio C. Tello. Tu poznajemy kulturę Paracas, która rozwijała się na tych terenach od 1000 p.n.e. do 200 roku p.n.e. Wybieramy się na krótki spacer nad nabrzeże, gdzie w oddali widać flamingi. Szczęśliwie mogliśmy je podziwiać tydzień temu w Boliwii, bo akurat teraz są one dość daleko. Dojście do samej wody uniemożliwiają algi morskie i tablica z napisem zakazującym dalszej wędrówki.

Paracas i Islas Ballestas

Kolejnym naszym celem jest punkt widokowy na otaczający nas bezkres pustyni i przepiękne wybrzeże.

Paracas i Islas Ballestas

Z punktu widokowego zjeżdżamy na dół, aby móc z bliska przyjrzeć się przepięknej czerwonej plaży, otoczonej przez żółte skały z jednej i spokojne morze z drugiej strony. Pogoda się poprawiła, więc cieszymy oczy tym cudnym zestawem barw.

Paracas i Islas Ballestas

Obiad jemy w tutejszej restauracji. Decydujemy się, a jakże, na ryby. Okazuje się to strzałem w dziesiątkę, gdyż tutejsi Peruwiańczycy potrafią wykorzystać dobrodziejstwo świeżych ryb i przyrządzić z nich smaczne dania. Po obiedzie idziemy jeszcze na chwilę poobserwować rybaków i pelikany walczące o resztki z kutrów.

Paracas i Islas Ballestas

Wracamy zachwyceni. Mimo niezbyt sprzyjającej pogody na początku dnia, czujemy, że było warto! Na dobra sprawę tym pozytywnym akcentem kończymy nasze faktyczne zwiedzanie Peru.

18 września z samego rana wracamy taksówką do Ica (30SOL za trzy osoby), skąd o szóstej odjeżdżamy autobusem Cruz del Sur (19USD za osobę) do stolicy. Kilka godzin w Limie utwierdza nas przekonaniu, że słusznie postąpiliśmy rezygnując ze zwiedzania miasta na rzecz innych atrakcji.

Z Huachaciny do Limy

robimy sobie krótki spacer po dzielnicy Miraflores i dochodzimy do wybrzeża. Następnie taksówką (której ceny niestety nie pamiętamy) jedziemy na lotnisko. Wsiadamy w samolot do Madrytu. Żegnamy Amerykę Południową.

Poniżej pełna galeria z Paracas i Islas Ballestas: