Peru i Boliwia

Dzień 7 - Boliwia: La Paz po raz drugi

Dodano: 2016-09-11

Nocny przejazd po raz kolejny okazuje się dość komfortowy. Gdyby nie fakt, że w autobusie było aż za ciepło powiedzielibyśmy, że był to bardzo udany nocleg.

Z Uyuni do La Paz

Do La Paz dojeżdżamy wcześnie rano. Na tyle wcześnie, że jeszcze wszystko jest zamknięte. Koczujemy dwie godziny w biurze Todo Turismo i ruszamy na miasto. Pierwszym celem jest pobliski dworzec, na którym kupujemy najtańszy transfer do Puno. Cana biletu: 40BOL plus opłata za skorzystanie z dworca autobusowego: 2BOL.

Z biura Todo Turismo na dworzec

Teraz możemy śmiało ruszyć na miasto. Zaopatrzeni w gotówkę wracamy na ryneczek aby dokonać niezbędnych zakupów pamiątkowych.

Na ryneczek

Zakupy udane, pieniążki wydane. Szczęśliwie ceny w Boliwii nie są wysokie - warto kupić tu wszelkiego rodzaju produkty z wełny - rękawiczki, skarpety, czapki i swetry. Ceny są tu zdecydowanie niższe niż w Peru.

La Paz
La Paz
La Paz

Po miło spędzonym czasie wracamy tą samą drogą do biura Todo Turismo, skąd odbieramy nasze bagaże i udajemy się na dworzec autobusowy. Wsiadamy do lokalnego autobusu i późnym popołudniem ruszamy w pięciogodzinną podróż do Puno.

Z La Paz do Puno

Po drodze przejeżdżamy przez przedmieścia La Paz - El Alto. Za oknem autobusu bieda, ubóstwo, brud i śmieci. Nie wygląda to dobrze. Przy granicy z Peru widoki są jeszcze gorsze - góry śmieci, w których grzebią bezpańskie psy. Zaczynam się zastanawiać, czy aby nie panuje tu większa bieda niż w Kambodży.

Przed granicą musimy wyjść z autobusu. Idziemy do budynku, a raczej baraku, po lewej stronie, gdzie w aranżacji rodem z wczesnego PRL stajemy w kolejce. Otrzymujemy pieczątki i przechodzimy na druga stronę po moście. Tu również musimy się udać do budynku rządowego. W Peru wygląda to już trochę lepiej. Nie zmienia to faktu, że stajemy w kolejce i czekamy na "spowiedź' pt. "po co, skąd, jak". Chyba nas ta Unia Europejska przyzwyczaiła do zbyt dużego luksusu.

Po dopełnieniu formalności, już w ciemności, ponownie wsiadamy do autobusu i jedziemy do Puno. Tu musimy kawałek przejść do naszego hotelu Hostal Apurimak. Jest ciemno, a my po nierównej ulicy musimy przedzierać się z bagażami miedzy pseudostraganami na samozwańczym ryneczku rozłożonym na ulicy. Boimy się o swoje bezpieczeństwo. Jak się okazuje - niesłusznie.

Do Hostal Apurimak

W hotelu dostajemy całkiem przestronne pokoje z oczywiście nieszczelnymi oknami. Ogarniamy bagaże i zanosimy pani ciuchy do wyprania. Jutro czeka nas wycieczka z Inca Lake po jeziorze Titicaca.

Poniżej pełna galeria z La Paz po raz drugi: