Peru i Boliwia

Dzień 8 - Peru: Titicaca

Dodano: 2016-09-12

Pracownicy firmy Inca Lake zabierają nas z hotelu i zawożą na przystań. Tu poznajemy naszego przewodnika i wsiadamy do łódki. Na pokład wchodzi też muzyk, który "raczy" nas lokalną muzyką. Po recitalu każdy może mu dać napiwek.

Jezioro Titicaca jest położone wysoko w Andach na wysokości ok. 3800m n.p.m. na granicy Peru i Boliwii, w większości w Peru. Titicaca jest największym i najwyżej położonym żeglownym jeziorem na świcie, o długości 195km i szerokości 100km, co daje powierzchnię ok. 8300km2. Przeciętna głębokość wynosi 140-180m, a maksymalnie 304m. Pod względem ilości słodkiej wody, to największe jezioro w Ameryce Południowej.

Ciekawe jest pochodzenie nazwy jeziora. Titi oznacza "pumę" - święte zwierzę Indian Keczua i Ajmara. Caca oznacza "szara", "wielka" lub "królik". Mamy zatem do czynienia z "szarą pumą", "wielką pumą" lub "pumo-królikiem".

Naszym pierwszym przystankiem są pływające wyspy Uros. Wyspy budowane są przez Indian z trzciny totora. Podstawa każdej z wysp ma grubość ok. 4m i jest stale odnawiana. aby wyspy nie dryfowały po całym jeziorze są przykotwiczone do dna.

Wyspy Uros są częścią rezerwatu utworzonego w 1978 roku. Ma on chronić okoliczne bagna, na których żyją unikatowe ptaki, ryby i płazy - w tym wielka, kilogramowa żaba mosznowa.

Puno - wyspy Uros

Indianie z Uros przetrwali najazd Hiszpanów i nawet choroby przez nich przywiezione. Więcej o kulturze Indian Uros możecie przeczytać tutaj. Podstawą funkcjonowania tej społeczności jest trzcina totora - budulec wysp i domów, opał, lek na wszelkie choroby i materiał na pamiątki.

Wizyta tutaj byłaby bardzo ciekawym doświadczeniem gdyby... no właśnie pojawia się to nieszczęsne "gdyby". A wynika ono z faktu, że dziś wyspy Uros to czysta komercja. Płyną na nie wyciętym kanałem łodzie - jedna po drugiej. Niby jesteśmy witani tradycyjna pieśnią ajmara, ale zaraz potem słyszymy jakąś typową popową piosenkę. Domy, paleniska, wręcz całe wyspy są budowane na potrzeby pokazania ich turystom. Być może gdzieś na obrzeżach mieszkają jeszcze Indianie w świętym spokoju, gdzie kobiety zajmują się "domowym ogniskiem", a mężczyźni łowią ryby i budują wyspy.

Mimo, że część wysp jest czysto pokazowa, tamtejsi właściciele korzystają na nich z pewnych udogodnień współczesnej techniki, np. z paneli słonecznych.

Puno - wyspy Uros

Chętni mogą przepłynąć się za dodatkową opłatą łodzią-smokiem z trzciny. dla nas ta wątpliwa i sztuczna atrakcja nie jest na tyle ciekawa, aby brać w niej udział i jeszcze za nią dodatkowo płacić. Czekamy spokojnie na naszej łodzi delektując się słoneczkiem. Obserwujmy przypływające coraz to nowe grupy turystów, co z każdą chwilą potęguje nasz niesmak związany z tą komercyjną fabryczką.

Należy jednak pamiętać, że ci ludzie w istocie tak żyją. Chcąc sobie dorobić organizują takie atrakcje i zarabiają na swojej tradycji. w końcu zwiedzanie naszych zamków i pałaców w to w gruncie rzeczy to samo. gapie wpuszczani są na tylko niektóre wyspy, na pozostałych płynie typowe, tradycyjne życie.

Naszym drugim, i jak się okazuje ciekawszym, celem dzisiejszej wycieczki jest wyspa Taquile. Dobijamy do jej kamienistych brzegów i rozpoczynamy wspinaczkę. Na tej wysokości odczuwamy pewien dyskomfort związany z niską zawartością tlenu. mijamy tradycyjne domki, a przy nich ogródki uprawne. Mamy okazję poobserwować dzieci wracające ze szkoły. Wyspa jest spora, a większość turystów tu już nie dociera. Nie ma więc takiego okropnego tłoku. mieszkańcy również nie są nachalni.

Puno - wyspa Taquile

Mieszkają tu inni Indianie - mają zupełnie inne stroje. Mimo, że ich głównym pożywieniem pozostają ryby, starają się uprawiać niewielkie przydomowe ogródki. Aby dać trochę wytchnienia ludziom, roślinom i zwierzętom, posadzono tu sprowadzone z Australii eukaliptusy, których zapach towarzyszy nam podczas spaceru.

Puno - wyspa Taquile
Puno - wyspa Taquile

w ramach wycieczki jemy lokalny obiad, czyli pyszna zupę i oczywiście rybkę. Do tego na koniec tradycyjna herbata z munii - lokalnego zioła pomagającego trawienie. Posiłek spożywamy ze wspaniałym widokiem na Titicaca.

Puno - wyspa Taquile
Puno - wyspa Taquile
Puno - wyspa Taquile

po wycieczce zostajemy odwiezieni do hotelu, skąd wieczorem ruszamy na mijany przez nas wczoraj dziki targ. Szukamy wszędzie munii. Nikt nie ma! W końcu kierują nas do starowinki na rogu, która sprzedaje nam trzy pęczki zielska. Pachnie jak munia... Pewnie trzeba ususzyć jak naszą mięte. Pakujemy zdobycz do torby i szykujemy się na jutrzejszy wyjazd do Kanionu Colca.

Poniżej pełna galeria z Titicaca: