Oj jak ciężko wyjść spod ciepłego koca... Na śniadaniu siadamy wszyscy przy solnym stole i jak zwykle zajadamy się kanapkami z marmolada, nutellą i serem. Sprawnie ładujemy bagaże na dach samochodu. W sumie to już nie ogarniamy, co mamy dziś zobaczyć. Do tej pory widzieliśmy już tak wiele, że nie oczekujemy niczego więcej. Tymczasem kierowca zawozi nas na pole geotermalne Sol de la Mañana.
W tym naturalnym środowisku ludzie musieli już dodać swoje trzy grosze - w ziemi gdzieniegdzie wkopane są pionowo rury, którymi gorąca para bucha idealnie w górę. Wygląda to bardzo ciekawie, ale świadomość, że nie jest to do końca naturalne zaburza przyjemność patrzenia. Szczęśliwie większość bulgocących błotnych bajorek jest całkowicie naturalna. Należy uważnie patrzeć pod nogi. Kierowca wyraźnie każe nam iść dokładnie za swoimi śladami. Miejsce jest bardzo ciekawe i jeśli ktoś wcześniej nie miał okazji być np. na Islandii stanowi super atrakcję. Dla nas, mimo wcześniejszych islandzkich przygód, jest to bardzo ciekawe miejsce, głównie z uwagi na bliskość gorących źródeł - są niebezpiecznie tuż na wyciągniecie reki. Para ogrzewa zmarzniętą skórę naszych twarzy.
Kolejnym celem jest niemal sam koniec Boliwii i Eduardo Avaroa National Reserve of Andean Fauna - Laguna Verde, która zgodnie z nazwą powinna być zielona. Kierowca uprzedza nas jednak, że nie możemy dziś na to liczyć, bo nie wieje, a bez wiatru barwiące wodę minerały nie dostają się do laguny.
Okoliczna panorama i tak jest piękna, a Laguna Blanca mimo braku wiatru jest biała. To pewnie te same minerały, które zwykle leżą na brzegach lagun. Tu najwyraźniej stanowią dno całego zbiornika.
Gdy ruszamy w drogę powrotną kierowca nagle się zatrzymuje i wskazuje na coś palcem. Wszyscy spoglądamy w to miejsce i dostrzegamy pustynnego andyjskiegob lisa - culpeo. Kierowca rzuca mu jedzenie abyśmy mieli chwile na zrobienie zdjęć. Zwierze jest ostrożne i nieufne, ale nie ucieka - najwyraźniej nie jesteśmy pierwszymi turystami, dla których stanowi atrakcje z kilka smaczków.
Wracamy ta samą drogą, którą tu przyjechaliśmy. Po drodze mijaliśmy gorące źródełko Termas de Polques, z którego miejscowi zrobili powiększoną kamienna wannę z gorąca wodą. Kierowca uprzedziła nas, że większość wycieczek z Sol de la Mañana jedzie własnie tutaj przed Laguna Verde i Laguna Blanca. Nam zaproponował odwrotną kolejność aby unikać tłumów w źródełku. Okazuje się to być świetnym rozwiązaniem, gdyż jesteśmy tu sami.
Termas de Polques są dodatkowo płatne, ale jest to niewielka kwota 5BOL. W zamian możemy skorzystać z "ekologicznej" toalety i całkiem przyzwoitych przebieralni.
Gorąca woda nas skutecznie rozgrzała - jest nam tak dobrze i ciepło, jak dotąd nie było podczas ostatnich dwóch dni. Ta chwila relaksu tak bardzo poprawia humor i samopoczucie, że nie chcemy aby się skończyła. Ale wyjścia nie ma - wszystko co dobre szybko się kończy. Ruszamy w dalszą drogę w kierunku Uyuni.
Jedziemy więc krętymi, szutrowymi drogami na północ. Czasem miniemy koleją pustynię boraxu, czasem jakieś skalne formacje, roślinki yareta i dolinki z rzeczkami otulonymi intensywnie zieloną trawa, na której pasą się lamy.
Obiad jemy w cieniu formacji skalnych Valle de Rocas, zwanych też Italia Perdida.
Nim kierowca przygotuje nam jedzenie, idziemy na spacer wokół interesujących formacji skalnych. tego typu skalne twory można porównać do tych z Doliny wyobraźni w Kapadocji lub Valley of Fire State Park w Nevadzie.
W dolinie można dostrzec wszytko, co dusza zapragnie, a raczej co jest w stanie nam pokazać wyobraźnia. Formacje powstały z pyłu wulkanicznego i stanowią cały kompleks. Stąd też ich inna potoczna nazwa - La Ciudad Perdida, co znaczy "zaginione miasto".
Po posiłku uwieńczonym smacznymi owocami wracamy do Uyuni. Ostatni odcinek jest najbardziej nużący, bo nie mamy już po drodze ciekawych przystanków. Na szczęście droga nie wiedzie już po pustkowiu, wiec możemy jechać szybciej.
Do biura Andeas Salt Expeditions dojeżdżamy ok. 16stej.
Przepakowujemy nasze bagaże i wracamy do sprawdzonej knajpki Boca Grande na pomidorówkę.
Po ciepłej zupie wracamy do biura Andeas Salt Expeditions, skąd zabieramy bagaż aby udać się do biura Todo Turismo.
Ładujemy baterie i oglądamy zdjęcia. O 20stej wyjeżdżamy w drogę powrotną do La Paz.