Peru i Boliwia

Dzień 4 - Boliwia: Salar de Uyuni

Dodano: 2016-09-08

Wycieczki na Salar de Uyuni można ogarniać już na miejscu. My jednak wiedząc, że dojedziemy o 07:30 postanowiliśmy zrobić to wcześniej. Warto prześledzić opinie o agencjach wcześniej i przesadnie nie żałować pieniędzy. Trzeba pamiętać, że przez najbliższe trzy dni będziemy "skazani" na naszego kierowcę i jakość jego usług ma znaczenie. Ceny w najlepiej ocenianej agencji Red Planet Expedittion były jednak oszałamiające i zdecydowaliśmy się na Andes Salt Expeditions. Za trzydniową wycieczkę z hiszpańskojęzycznym kierowcą mamy zapłacić na miejscu w biurze 150USD.

Wycieczkę zarezerwowaliśmy z Polski, wiec po dotarciu do Uyuni udajemy się od razu do biura Andes Salt Expeditions.

Z biura Todo Turismo do biura Andes Salt Expeditions

W biurze Andes Salt Expeditions pani bez problemu znajduje naszą rezerwację i informuje nas, że czekamy jeszcze na trzy Holenderki. W tym czasie spokojnie się przepakowujemy - na najbliższe trzy dni zabieramy z sobą tylko najpotrzebniejsze rzeczy, które będą jechać pod brezentem na dachu jeepa. Mając jeszcze chwilkę dla siebie, decydujemy się na spacer po Uyuni i zupę pomidorową w restauracji Boca Grande. Można tam płacić kartą, a pomidorówkę szczerze polecamy!

Z Andes Salt Expeditions do restauracji Boca Grande

Idziemy jeszcze na krótki spacer po tej niezbyt urokliwej miejscowości. Mamy okazje podziwiać lokalny uliczny targ, na którym można kupić dosłownie wszystko. Obchodzimy okoliczne uliczki i wracamy do biura Andes Salt Expeditions. Tam spotykamy pozostałe trzy członkinie naszej ekipy i kierowcę. Ku naszemu zdziwieniu, mimo, że mieliśmy mieć kierowcę hiszpańskojęzycznego, nasz opiekun całkiem sprawnie posługuje się językiem angielskim. Pakujemy nasze bagaże na dach wiśniowego jeepa, pakujemy się do samochodu i ruszamy na Cmentarzysko Pociągów (Train Cemetery) położone tuż za Uyuni.

Z Andes Salt Expeditions na Cmentarzysko Pociągów
Salar de Uyuni

Cmentarzysko jest miejscem bardzo turystycznym - ciężko tu uciec przed ludźmi. Znajduje się blisko miasta, więc nawet ci, którzy przyjeżdżają do Uyuni na jedne dzień, zwiedzają te miejsce. Oczywiście nie ma tu tzw. "dzikich tłumów" i z powodzeniem można wykonać spokojnie zdjęcia bez "bohaterów drugiego planu".

Kolejnym celem jest krótka wizyta na lokalnym markecie w Colchani. Korzystamy tu z łazienki, gdyż długo jej potem nie zobaczymy. Pijemy pyszny lokalny sok i oglądamy lokalne wyroby z wełny lam i alpak.

Z Cmentarzyska Pociągów na lokalny market i solnisko w Colchani

Następnie jedziemy już na główną atrakcję tego dnia - Salar de Uyuni - największe na świecie solnisko i najbardziej plaski teren na naszej planecie. Od razu uderza w nas biel soli. Konieczne jest korzystanie z mocnych filtrów i dobrych okularów przeciwsłonecznych. Sól bardzo mocno odbija intensywne promienie słoneczne, co może doprowadzić do poparzeń i ślepoty. W pierwszym kroku zatrzymujemy się przy solnych kopczykach, usypanych prawdopodobnie specjalnie dla turystów.

Salar de Uyuni

Na kolejnym przystanku obserwujemy wodę wydostająca się spod solnej skorupy. Kałuże bulgocą intensywnie. Kierowca mówi nam, że tak naprawdę pod całym solniskiem jest woda. Warstwa soli ma grubość ok. dwóch metrów.

Salar de Uyuni

Na trasie robimy sobie zdjęcia z "solnym barankiem" - to charakterystyczna struktura, która sól buduje na powierzchni. W zależności od warunków może powstać "baranek', gładka tafla lub charakterystyczne sześciokąty. Nasz kierowca jest przygotowany i podpowiada nam śmieszne zdjęcia z wykorzystaniem braku perspektywy na Salarze - a to zdjęcie ucieczki przed dinozaurem (oczywiście ma przy sobie figurkę tyranozaura), wychodzenia z paczki Pringelsów itp.

Troszkę głodniejemy. Okazuje się to idealnym momentem, gdyż akurat dojeżdżamy do obozowiska, w którym pod dachem, na solnych stołach zasiadamy do obiadu przygotowanego przez naszego przewodnika. Jedzenie okazuje się proste, jednak bardzo smaczne. Po posiłku obchodzimy obóz wkoło i robimy zdjęcia przy pomniku upamiętniającym rajd Dakar, który po raz pierwszy w 2014 roku zawitał na Salar.

Salar de Uyuni
Salar de Uyuni

Po krótkim odpoczynku ruszamy w kierunku Isla Incahuasi - Wyspy Kaktusów. Po drodze kierowca zatrzymuje się i pozwala nam porobić sobie zdjęcia na solnych sześciokątach. Proponuje nam krótki spacer po solnisku i obiecuje nas zabrać za jakiś czas na trasie.

Isla Incahuasi - Wyspa Kaktusów nie jest dostępna przez cały rok. My jesteśmy tu w porze suchej, a wiec jest możliwa jazda po Salarze i dotarcie do wyspy. W sezonie "mokrym" Salar pokrywa kliku(nastu) centymetrowa warstwa wody. Z uwagi na płaskość terenu powstaje wówczas tzw. efekt lustra - niebo niemal idealnie odbija się w tafli wody. Efekt jest piorunujący. Obiecujemy sobie powrócić na Salar w tym czasie. Tymczasem cieszymy się możliwością stąpania po solnisku. Jazda samochodem również dostarcza nam wielu niezapomnianych wrażeń. Przy naszej kolejnej wizycie w czasie"mokrym" nie będzie to możliwe.

Isla Incahuasi - Wyspa Kaktusów nie jest jedyną wyspą na Salarze nie byliśmy na innych, jednak wiekowe, gigantyczne kaktusy w popołudniowym słońcu robią naprawdę duże wrażenie. Robimy sobie niedługi, ale sympatyczny spacer między wieloletnimi roślinami podziwiając krajobraz wyspy.

Salar de Uyuni
Salar de Uyuni

Na koniec jeszcze korzystamy z łazienki. Ktoś proponuje, abyśmy zostali na zachód słońca na Salarze. Nasz kierowca najwyraźniej nie miał takich planów, ale daje się przekonać. Robimy ostatnie zdjęcia "solnemu barankowi" w promieniach zachodzącego słońca.

Salar de Uyuni

Po tym naturalnym spektaklu opuszczamy Salar do solnego hotelu na nocleg. Wyjaśnia się, czemu kierowca nie od razu zgodził się na pozostanie na solnisku do zachodu słońca - jedziemy po ciemku, co na pewno nie jest najłatwiejsze w tych niesprzyjających warunkach. Po dojechaniu do hoteliku dostajemy przydzielone pokoje w solnym budynku ze wspólna sienią-jadalnią w centrum. Za prysznic musimy dodatkowo zapłacić. Mamy limit 10min ciepłej wody. Z radością korzystamy z tego dobrodziejstwa. Po smacznej i pożywnej kolacji kładziemy się spać w śpiworach i pod dwoma kocami.

Poniżej pełna galeria z Salar de Uyuni: