Tak więc nadszedł upragniony dzień odpoczynku! Jedziemy marszutką prawie spod hotelu na plaże poza miastem. Wiele osób polecało nam plażę Rycerską. Powiedziano nam, że większość plaż za miastem jest prywatnych i trzeba płacić symboliczne 2-5zł za wstęp, ale wkoło są bary, śmieci są sprzątane, można się położyć na leżaku itp. Chcąc dotrzeć na Plaże Rycerską, jedziemy ok. 20min za miasto. Zgodnie z poleceniem, krzyczymy "stop" po zobaczeniu rycerza. Pan kierowca jednak nas nie usłyszał i zatrzymał się przystanek dalej.
Okazuje się to brzemienne w skutkach - w sensie pozytywnym. Zamiast wracać na piechotę ten jeden przystanek postanawiamy zostać na plaży, na której wylądowaliśmy. Plaża jest czysta, co prawda bez leżaków, ale niezatłoczona i przyjemnie wyglądająca. A co najważniejsze - darmowa. Część grupy postanawia iść jednak na Plażę Rycerską. My zostajemy.
Kawałek dalej ludzie kładą się na gigantycznej poduszce z powietrzem, po czym inna osoba skacze na tą poduszkę wybijając w powietrze ta pierwszą. A ta wpada a hukiem do wody. Ot, taka atrakcja.
Na tej plaży nie puszczają głośno muzyki, co nas bardzo cieszy. Piasek nie jest tak miękki jak nad Bałtykiem, ale nie rani stóp. Można się wygodnie ułożyć na kocu. Woda czysta, gdzie niegdzie pływają meduzy.
Około 14stej zbierają się chmury. Wracamy. Ledwo zdążymy wejść do hotelu, kiedy zaczyna padać. Deszcz trwa ok. 1,5h.
Druga połowa grupy powiedziała, że na