Pobudka 8ma rano. Dziś dzień odpoczynku, opalania, leżenie plackiem na plaży. Wychodzimy z domku i... chmury! Nici z opalania! Szybka decyzja - jedziemy do Cordoby, bo jest bliżej niż Sewilla, a to dwa pozostałe miasta, które chcemy zobaczyć. Po szybkim śniadaniu czeka nas 200km drogi.
Parkujemy w okolicach Plaza de las Tendillas. Mamy szczęście trafić głównie na czas siesty, więc płacimy dużo mniej za parkowanie :)
Naszym głównym celem jest oczywiście Mezquita-Cathedral. Docieramy na miejsce i na głównym dziedzińcu kupujemy bilety. Dziedziniec to swoisty park dający dużo cienia i bijący zielenią pośród piaskowych murów. Warto skorzystać z fontanny aby się schłodzić i napić świeżej, zimnej wody. Generalnie oblewanie sobie karku, moczenie głowy, rąk, pleców i brzucha to dla Polaków dobry sposób na chłodzenie - pomaga znieść upały i warto to robić ilekroć natrafimy na fontannę.
Po kilku minutach wchodzimy do Meczetu-Katedry. Przez przypadek natrafiamy na polską wycieczkę i korzystamy z informacji przekazywanych przez przewodniczkę.
Konflikt wokół tej wspaniałej budowli ma oczywiście podłoże religijne - pierwotnie stała tu świątynia chrześcijańska, czego śladem są mozaiki pod aktualną podłogą wyeksponowane wewnątrz świątyni. Potem region został opanowany przez muzułmanów, którzy poprosili o udostępnienie połowy kościoła. Tym sposobem dwie wspólnoty religijne, oddzielone murem, modliły się w jednym budynku. Pod koniec ósmego wieku muzułmanie wykupili część chrześcijańską i rozpoczęli budowę imponującego meczetu. Powstał las kolumn - każda podpisana imieniem swego wykonawcy aby w sytuacji zawalenia wszyscy wiedzieli, kto popełnił błąd. W XIII wieku meczet został konsekrowany. W kolejnych wiekach budowano w nim kaplice wycinając kolumny. Doszło do tego, że pośrodku meczetu wycięto kolumny i zbudowano w nim katedrę. Na szczęście cesarz Karol V zobaczywszy "dzieło", zakazał dalszych prac mówiąc, że "To co tu budujecie, można zbudować wszędzie, a tego, co burzycie, nie ma i nie było nigdzie".
Jest to budowla naprawdę niezwykła i choćby tylko dla niej warto tu przyjechać.
Na południe od Meczetu-Katedry znajduje się brama Puerta del Puente, a za nią most rzymski o 16 łukach i 240m długości - Puente Romano. na prawo od mostu widać Triunfo de San Rafael - pomnik archanioła, który uchronił miasto przed trzęsieniem ziemi.
Naszym kolejnym celem jest żydowska dzielnica Juderia. Wędrujemy urokliwymi, wąskimi uliczkami. Odwiedzamy Synagogę: puste, małe pomieszczenie bez tynku, nie robi wrażenia.
Ponieważ w drodze powrotnej mamy zamiar zwiedzić Grenadę, darujemy sobie wizytę w Alcazar de los Cristianos. Ze zdjęć w internecie można wywnioskować, że jest tam przepięknie. Nam jednak brakuje już trochę sił i postanawiamy sobie to odpuścić, gdyż liczymy na podobne widoki w Grenadzie.