Z Gdańska wylatujemy bladym świtem - o 06:05. W Stavanger lądujemy punktualnie o 07:50. Idziemy na lokalny autobus którego kierowcą okazuje się być... Polak. w miejscowości Sola musimy zmienić autobus na ten z nr 42.
W Stavanger najpierw zaopatrujemy się w zapałki w sklepie przy dworcu autobusowym i idziemy przez miasto w stronę promu do Tau. W planach mamy też wizytę w Intersport, gdzie chcemy kupić butle gazową. Jakie jest nasze arcymiłe zaskoczenie, kiedy okazuje się, że w mieście zostało zorganizowane darmowe śniadanie. Na rozstawionych wzdłuż ulicy stołach można dostać jogurt, arbuza, przepyszne bułeczki i wyśmienity sok rabarbarowy. Umieramy z głodu, więc na widok takich pyszności ledwo dajemy radę zachować twarz i nie rzucić się na to wszystko bez opamiętania. Postanawiamy napełnić brzuchy i popłynąć do Tau kolejnym promem.
Z Tau jedziemy autobusem od razu na parking przy Preikestolen. Pogoda nam dopisuje i koło godziny 13stej rozpoczynamy naszą wędrówkę na górę.
Po pierwszym, krótkim przewyższeniu mamy chwile na złapanie oddechu. Szlak jest dość zatłoczony tym bardziej, że idziemy w weekend a pogoda jest przepiękna. Mapę z przewyższeniami można znaleźć Tutaj.
Drugie, równe krótkie przewyższenie kończy ładny płaskowyż wiodący przez zielone, lekko podmokłe tereny. Ostatnie, trzecie przewyższenie jest najbardziej męczące - wąskie, strome, kamieniste. Wiedzie w suchym korycie (a raczek chwilowo wyschniętym wodospadem) rzeki. Mijający się ludzie (czasem z dziećmi i psami) nie ułatwiają nam marszu z 11kg plecakami. Na górze robimy dłuższa, bo aż 40min przerwę na kabanosy i słodycze.
Nasz trud wieńczy widok na pionowa skałę. Idziemy tam tylko na chwilę - dzikie tłumy zniechęcają do robienia zdjęć. Schodzimy niżej i rozbijamy obóz.
Robimy sobie obiadokolację w postaci makaronu spagetti z mielonym i sosem bolonese. Czekamy do późniejszych godzin licząc, że na skale będzie mniej ludzi. Około siódmej idziemy zrobić sobie zdjęcia. Wchodzimy też trochę wyżej i fotografujemy półkę z góry.
Idziemy spać dość szybko. Obiecujemy sobie, że obudzimy się w nocy aby podziwiać gwiazdy. Nasz plan nie wypala, bo nadchodzą chmury. Szybko zasypiamy aby wstać jutro o wschodzie słońca i zdążyć na pierwszy autobus do Forsand o 7mej.